niedziela, 27 października 2013

WIECZOROWY MAKE UP W ZŁOCIE

Witajcie!
Dzisiaj w makijażu panuje złoto. Idealny make up na wieczorne wyjście. Już w przyszłym tygodniu halloweenowe imprezy;) Jeśli nie chcecie przebierać się za wampira, a chcecie wyglądać olśniewająco, to ten makijaż jest dla Was !

Drobna instrukcja :)

1. Czarnym cieniem malujemy górną i dolną powiekę, dokładnie rozcierając cień.
2. Środkową część górnej powieki malujemy białym kolorem
3. Na biały cień nakładamy mokrym pędzelkiem złoty, następnie wklepujemy palcem suchy złoty cień, by przylegał mocniej
4. Malujemy na czarno linię wodną oka i zaznaczamy czarną kreskę przy górnej linii rzęs (czarnym cieniem, kredką bądź eyelinerem).


Wytuszuj rzęsy!





I gotowe :)

Jak Wam się podoba? 
 Pozdrawiam
Aleksandra



sobota, 26 października 2013

BAZA POD CIENIE, SPOSÓB NA TRWAŁY MAKE UP

Witajcie!
Dziś o tym dlaczego warto używać bazy pod cienie. Każda z Was, która ma problem z wałkującymi się cieniami powinna używać bazy pod cienie. Powodem zwijania się cieni jest np. tłusta cera, czy opadająca powieka. Można temu zapobiec używając bazy pod cienie. Nie tylko dodaje intensywności kolorom, ale również utrwala makijaż oka. Dzięki niej make up nie rozmazuje się i trzyma się w  niezmienionym stanie przez cały dzień. Ich lepka konsystencja sprawia, że cienie lepiej przylegają.


Aplikowanie bazy pod cienie jest bardzo łatwe i trwa kilka sekund :) Wystarczy ODROBINĘ bazy nałożyć na opuszkę palca i wklepać, wmasować lub rozetrzeć ją na powiece (w zależności od własnych upodobań). Można również aplikować bazę pędzelkiem syntetycznym. Tym, które bazy nigdy nie używały nasuwa się teraz pytanie...JAKĄ BAZĘ UŻYWAĆ? 
Jak zawsze jest to sprawa indywidualna. Na rynku mamy wieeelki wybór baz pod cienie. Już prawie każda firma kosmetyczna ma taki produkt. Bazy są w słoiczkach, z aplikatorami, w tubce czy w kremie. Ich ceny wahają się od kilkunastu złotych do kilkudziesięciu.
Moim ulubieńcem (którego mam już ponad rok) jest baza ARTDECO ok. 38zł 5ml. Jest to jedna z droższych baz, można znaleźć tańsze np. z Essence, Virtual czy Kobo. Jednak jej wydajność jest ogromna! Mam ją rok i nie zużyłam jej nawet w połowie. Kolor jasnego beżu idealnie wtapia się w skórę.

Jak działa ARTDECO? Mam opadającą powiekę i zawsze miałam problem z rolującym się cieniem w zgięciu powieki. Taki efekt wygląda... delikatnie mówiąc nieestetycznie. Myślałam, że będę skazana na to już do końca świata i nic tego nie zmieni. Aż poznałam ją...moją bazę.
Początkowo miałam mieszane uczucia. Dziwnie się ją nakładało, wydawała się niezwykle lepka. Dosłownie przyklejała się do skóry. Jednak gdy się ją wklepuję aplikowanie staje się przyjemniejsze :) I dzięki jej lepkości cienie trzymają się calutki dzień!


Zachęcam Was do przetestowania takiej bazy na sobie. Jeśli macie problem z rozmazującymi się cieniami i ich rolowaniem taki kosmetyk na pewno Wam pomoże!

Pozdrawiam
Aleksandra

sobota, 19 października 2013

MAKE UP VINTAGE ROMANCE (krok po kroku)

Witajcie :)
Kolejny post makijażowy (krok po kroku). Mam nadzieję, że choć odrobinę pomoże tym z Was, które mają problem z pomalowaniem się. Makijaż dla zielonych, piwnych i niebieskich oczu. Połączenie brązu, granatu i ciemnego różu z paletki Sleek Vintage Romance.


 Użyte kosmetyki:
Podkład: Kanebo 204
Konturowanie: Sleek Countour Kit
Rozświetlacz: Elf Shimmer
Baza pod cienie: ARTDECO
Cienie do powiek: Sleek Vintage Romance
Czarna kredka: Golden Rose
Pomadka: Kobo 201+rozświetlacz Elf


1. Na załamanie powieki nałóż brązowy cień


2. Ruchomą powiekę aż do załamania pomaluj granatowym cieniem


3. Dolną powiekę zaznacz ciemno różowym, perłowym cieniem


4. Zaznacz linię wodną oka czarną kredką 


 5. Jasnym, srebrnym cieniem rozświetl granatowy cień na górnej powiece


6. Wytuszuj rzęsy



Na usta możemy użyć koloru nude lub delikatnego różu. Ja postawiłam na szminkę Kobo Ice Rose. Lubię ją ze względu na jej delikatny odcień i nawilżenie jakie daje.


Jeśli chodzi o konturowanie twarzy pamiętajcie, że jeśli zaznaczacie kości policzkowe musicie rozświetlić okolice oczu, skroni. Rozświetlacze Elf mają konsystencję błyszczyku dlatego łatwo się je nakłada.


Pozdrawiam
Aleksandra

niedziela, 13 października 2013

STYLIZACJA, MAKE UP i... pomysł na wycieczkę :)

Witajcie:) Weekend w Trójmieście był ciepły i przyjemny. Magiczne kolory drzew zachęciły mnie do wycieczek i spacerów:) Więc mam dla Was makijaż, stylizację i pomysł na wycieczkę :)




Ostatnio w moich makijażach dużo fioletów (sama nie wiem dlaczego :) obiecuję poprawę i następnym razem będzie coś oryginalnego :)


Kurtka: H&M
Bluzka: Reserved
Spodnie: Reserved
Buty: CCC
Torebka: Made in Italy (kupiona w Solar)
Chusta: przyjechała ze mną z Wenecji :)





Groty Mechowskie

Niezwykle urokliwe miejsce, nie miałam pojęcia, że coś takiego znajduje się na pomorzu (okolice Pucka) Zachęcam, :) Okolica jest równie piękna, lasy, cisza, spokój. 




Pozdrawiam 
Aleksandra



poniedziałek, 7 października 2013

CIĄG DALSZY ZRÓB SOBIE KREM

Witajcie :) Kolejny post o pielęgnacji i kolejny post o kosmetykach Zrób Sobie Krem. Obiecywałam, że po sprawdzeniu kosmetyków pojawi się recenzja reszty. I oto jest.
Wiele z nas szuka po półka w sklepie produktów, które będą spełniały nasze oczekiwania. Wiele z nas chce tanio kupić coś co się sprawdzi i zadziała tak jak obiecują. Ileż rozczarowań musi nas spotkać przed znalezieniem tego jedynego... :) Dlatego ja zawsze stawiam na naturalne kosmetyki! Natura nigdy nie zawodzi :)



Kwas hialuronowy 1% testowała moja mama, która jak mi powiedziała nie może się już bez niego nigdzie ruszyć :) Zmiany jakie zaobserwowała to nawilżenie skóry, poprawa napięcia i elastyczności. Stosowała go bezpośrednio na skórę po czym nakładała krem.Moja mama ma suchą skórę, która natychmiastowo reaguję nawet na zmianę wody. Kosmetyk sobie bardzo chwaliła, jeśli chcecie zafundować swoim mamą odrobinę pielęgnacji...zachęcam. Potrójny kwas hialuronowy 1.5% jest kolejnym etapem pielęgnacji. Zaczyna się od stężenia 1% później przechodzi się do 1.5%. Można dodawać go do każdego kosmetyku i używać na wielee sposobów: jako żel, jako krem, jako maseczka itd.  Po tak dobrych opiniach na temat tego kwasu i ja muszę się skusić :)

Teraz odrobię o tym co testowałam ja. Dostałam  produkty, które miały nawilżyć moją skórę twarzy i włosy. Zacznijmy od olejków, ponieważ kocham je pod każdą postacią. Zachęcam Was do regularnego ich stosowania zarówno na włosy jak i na skórę oraz paznokcie! Są to naturalne produkty, bez zbędnych składników. Pamiętajcie, że o kondycję włosów, skóry i paznokci należy dbać już w młodości, by służyły nam przez dłuugi dłuuuugi czas :)  Dostałam trzy olejki: organiczny olej z róży, naturalny olej z czarnuszki siewnej i olej z kiełków pszenicy

Olej z kiełków pszenicy, (ODBUDOWA ZNISZCZONYCH WŁOSÓW) stosowałam go zarówno na włosy jak i skórę twarzy. Muszę przyznać, że jako produkt do pielęgnacji skóry twarzy jest dla mnie za ciężki, gęsty i tłusty. Odrobinę poprawił kondycję skóry, nawilżył ją jednak bałam się, że będzie ją zatykał i postanowiłam stosować go tylko na włosy. I tu sprawuję się idealnie! Nawilża suche, zniszczone końcówki. Łączyłam go z innymi olejkami i jestem bardzo zadowolona z efektu. Moje końce włosów przy regularnym olejowaniu stały się bardziej nawilżone i nie są już tak łamliwe. Olejek o ciemno złotej barwie i zbożowym zapachu :)

Organiczny olej z róży, dużo lżejszy od poprzednika, o różanym zapachu. Mam skórę mieszaną, i skłonną do powstawania zaskórników. Uważam z każdym kremem, by nie narobić sobie zbędnych problemów skórnych. Jednak skóra MUSI być nawilżana. Olej z róży nawilżył i ujędrnił skórę oraz zredukował powstawanie zaskórników. Jestem z niego bardzo zadowolona. Stosowałam na noc, bezpośrednio na skórę.

Naturalny olej z czarnuszki siewnej , również lekki o ciemnobrązowej barwie i intensywnym (średnio przyjemnym zapachu:) tak jak olej różany nie zatyka skóry. Powoduje zmiękczenie naskórka, równie dobry do nawilżenia włosów.



Kolejne cudeńka to hydrolaty. Dostałam dwa, z melisy i róży. Nigdy wcześniej nie słyszałam o czymś takim. 

Hydrolat z melisy (REDUKCJA PRZEBARWIEŃ) bezbarwny o zapachu melisy. Stosowałam go jako tonik, codziennie wieczorem po umyciu twarzy, a jeszcze przed nałożeniem olejku przecierałam nim twarz. Początkowe uczucie to delikatne napięcie twarzy i uczycie suchości. Efekt... duża poprawa kondycji skóry. Redukcja przebarwień, mogę powiedzieć, że zniknęły wszystkie nawet te najbardziej uciążliwe. Gdy cokolwiek działo mi się ze skórą, zaczerwienienia, podrażnienia to właśnie hydrolat z melisy to redukował. Ten produkt jest moim ULUBIEŃCEM!

Hydrolat z róży (ZWĘŻENIE PORÓW) również stosowałam jako tonik. Bardzo piękny różany zapach! Reguluję wydzielanie sebum, odrobinę podobny do hydrolatu z melisy. Spróbowałam go również z glukonolaktonem (taka receptura znajduję się na stronie ZRÓB SOBIE KREM ) Muszę przyznać, że w tym połączeniu nie odczułam silnego nawilżenia jakie jest opisywane. Nie zadziałał również, przeciwzapalnie i nie liwkidował przebarwień, a wręcz przewinie! Po przemyciu tym twarzy wszystkie podrażnienia stały się o wiele bardziej widoczne i zaczerwienione. Zauważyłam jednak jedną ważną i cenną rzecz. Zlikwidował rozszerzone pory! I za to go polubiłam :) Bo jest wiele produktów, które obiecują takie działanie i wcale nie dotrzymują słowa. To działa.


A Wy macie swoich ulubieńców? Jaką pielęgnację stosujecie?

 Pozdrawiam
Aleksandra