Witajcie :) Kolejny post o pielęgnacji i kolejny post o kosmetykach Zrób Sobie Krem. Obiecywałam, że po sprawdzeniu kosmetyków pojawi się recenzja reszty. I oto jest.
Wiele z nas szuka po półka w sklepie produktów, które będą spełniały nasze oczekiwania. Wiele z nas chce tanio kupić coś co się sprawdzi i zadziała tak jak obiecują. Ileż rozczarowań musi nas spotkać przed znalezieniem tego jedynego... :) Dlatego ja zawsze stawiam na naturalne kosmetyki! Natura nigdy nie zawodzi :)
Kwas hialuronowy 1% testowała moja mama, która jak mi powiedziała nie może się już bez niego nigdzie ruszyć :) Zmiany jakie zaobserwowała to nawilżenie skóry, poprawa napięcia i elastyczności. Stosowała go bezpośrednio na skórę po czym nakładała krem.Moja mama ma suchą skórę, która natychmiastowo reaguję nawet na zmianę wody. Kosmetyk sobie bardzo chwaliła, jeśli chcecie zafundować swoim mamą odrobinę pielęgnacji...zachęcam. Potrójny kwas hialuronowy 1.5% jest kolejnym etapem pielęgnacji. Zaczyna się od stężenia 1% później przechodzi się do 1.5%. Można dodawać go do każdego kosmetyku i używać na wielee sposobów: jako żel, jako krem, jako maseczka itd. Po tak dobrych opiniach na temat tego kwasu i ja muszę się skusić :)
Teraz odrobię o tym co testowałam ja. Dostałam produkty, które miały nawilżyć moją skórę twarzy i włosy. Zacznijmy od olejków, ponieważ kocham je pod każdą postacią. Zachęcam Was do regularnego ich stosowania zarówno na włosy jak i na skórę oraz paznokcie! Są to naturalne produkty, bez zbędnych składników. Pamiętajcie, że o kondycję włosów, skóry i paznokci należy dbać już w młodości, by służyły nam przez dłuugi dłuuuugi czas :) Dostałam trzy olejki: organiczny olej z róży, naturalny olej z czarnuszki siewnej i olej z kiełków pszenicy
Olej z kiełków pszenicy, (ODBUDOWA ZNISZCZONYCH WŁOSÓW) stosowałam go zarówno na włosy jak i skórę twarzy. Muszę przyznać, że jako produkt do pielęgnacji skóry twarzy jest dla mnie za ciężki, gęsty i tłusty. Odrobinę poprawił kondycję skóry, nawilżył ją jednak bałam się, że będzie ją zatykał i postanowiłam stosować go tylko na włosy. I tu sprawuję się idealnie! Nawilża suche, zniszczone końcówki. Łączyłam go z innymi olejkami i jestem bardzo zadowolona z efektu. Moje końce włosów przy regularnym olejowaniu stały się bardziej nawilżone i nie są już tak łamliwe. Olejek o ciemno złotej barwie i zbożowym zapachu :)
Organiczny olej z róży, dużo lżejszy od poprzednika, o różanym zapachu. Mam skórę mieszaną, i skłonną do powstawania zaskórników. Uważam z każdym kremem, by nie narobić sobie zbędnych problemów skórnych. Jednak skóra MUSI być nawilżana. Olej z róży nawilżył i ujędrnił skórę oraz zredukował powstawanie zaskórników. Jestem z niego bardzo zadowolona. Stosowałam na noc, bezpośrednio na skórę.
Naturalny olej z czarnuszki siewnej , również lekki o ciemnobrązowej barwie i intensywnym (średnio przyjemnym zapachu:) tak jak olej różany nie zatyka skóry. Powoduje zmiękczenie naskórka, równie dobry do nawilżenia włosów.
Kolejne cudeńka to hydrolaty. Dostałam dwa, z melisy i róży. Nigdy wcześniej nie słyszałam o czymś takim.
Hydrolat z melisy (REDUKCJA PRZEBARWIEŃ) bezbarwny o zapachu melisy. Stosowałam go jako tonik, codziennie wieczorem po umyciu twarzy, a jeszcze przed nałożeniem olejku przecierałam nim twarz. Początkowe uczucie to delikatne napięcie twarzy i uczycie suchości. Efekt... duża poprawa kondycji skóry. Redukcja przebarwień, mogę powiedzieć, że zniknęły wszystkie nawet te najbardziej uciążliwe. Gdy cokolwiek działo mi się ze skórą, zaczerwienienia, podrażnienia to właśnie hydrolat z melisy to redukował. Ten produkt jest moim ULUBIEŃCEM!
Hydrolat z róży (ZWĘŻENIE PORÓW) również stosowałam jako tonik. Bardzo piękny różany zapach! Reguluję wydzielanie sebum, odrobinę podobny do hydrolatu z melisy. Spróbowałam go również z glukonolaktonem (taka receptura znajduję się na stronie
ZRÓB SOBIE KREM ) Muszę przyznać, że w tym połączeniu nie odczułam silnego nawilżenia jakie jest opisywane. Nie zadziałał również, przeciwzapalnie i nie liwkidował przebarwień, a wręcz przewinie! Po przemyciu tym twarzy wszystkie podrażnienia stały się o wiele bardziej widoczne i zaczerwienione. Zauważyłam jednak jedną ważną i cenną rzecz. Zlikwidował rozszerzone pory! I za to go polubiłam :) Bo jest wiele produktów, które obiecują takie działanie i wcale nie dotrzymują słowa. To działa.
A Wy macie swoich ulubieńców? Jaką pielęgnację stosujecie?
Pozdrawiam
Aleksandra